Niezbędnik ojca na urlopie rodzicielskim

urlop rodzicielski

Niezbędnik ojca na urlopie rodzicielskim

Czyli 10 podpowiedzi, jak nie zwariować!

Jestem ojcem na pełny etat. Od lipca opiekuję się córką Heleną. Najpierw byłem na urlopie macierzyńskim (żona mi oddała kilka tygodni). Teraz jestem na urlopie rodzicielskim. To kawał ciężkiej pracy. Ale… da się ją fajnie zorganizować! Uczyłem się metodą prób i błędów. Przy pierwszej córce (pozdro, Nata!) siedziałem w robocie do późna i wracałem na kąpiele. Taki był ze mnie ojciec. Tym razem postanowiłem, że będzie inaczej. I jest. Mamy już fajny rytm, który wspólnie z Helą wypracowaliśmy. Nie, nie ma tu żadnych odkryć godnych Nobla. Pewnie kilka razy powiecie: „PHI! Oczywista oczywistość”. Ale może znajdziecie coś dla siebie?

Oto moich 10 najcenniejszych rad dla tych, którzy zostają z dzieckiem na urlopie rodzicielskim.

1. Miej ogólny plan dnia

Nie chodzi o to, by obudzić się z zapisanym rozkładem godzinowym. To nierealne. Raczej chodzi o to, by dzień wcześniej, wieczorem, zaplanować w głowie kilka spraw, które na drugi dzień przy okazji ogarniecie. Poczta? Wizyta u krawcowej? Zakupy? A może odwiedziny u teściowej? Dzięki temu łatwiej dopasujesz grafik dnia do zaplanowanych spraw.

2. Miej coś do zrobienia w wolnej chwili

Nie, wcale nie stoi to w sprzeczności do punktu pierwszego. Opieka nad dzieckiem niemal zawsze niesie ze sobą niespodziankę w postaci 30 minut, a czasami godziny, które nagle stają się wolne (bo syn/córka zaśnie, bo wpadnie dziadek z wizytą i zechce przejść wnuka/wnuczkę na chwilę). Ja wykorzystuje te czasowe bonusy na zrobienie czegoś, czego nie miałem w rozkładzie. Zazwyczaj jest to coś związane z praniem (którego męczący cykl brudne-w pralce-do wysuszenia-do schowania NIGDY się nie kończy), ale na pewno macie z tyłu głowy coś, co czeka na załatwienie!

3. Pamiętaj o zapasach

Mogę zapomnieć o wszystkim, ale ZAWSZE mam żelazne zapasy pieluch, nawilżanych chusteczek i podkładów (do przewijaka i do pielęgnacji młodej po kąpieli). Mówiąc wprost: gdyby nagle świat stanął, apokalipsa zombie na kilak dni zamknęła markety, na pewno mi tych trzech produktów nie zabraknie. Regularnie sprawdzam ich stan i uzupełniam szybciej, niż trzeba. Żeby nigdy nie zabrakło! A co Wy musicie mieć w żelaznym zapasie?

4. W pierwszej kolejności olewaj to, co nie jest niezbędne

Przy dziecku zawsze coś wyskakuje niespodziewanie. Trzeba więc nauczyć się olewać pewne sprawy. Nie miej wyrzutów sumienia. Odcinaj w pierwszej kolejności te zadania, które możesz zrobić później albo które są wykonalne gdy dziecko śpi. Zrobisz je więc jeszcze dziś, ale później. Gdy będzie niespodziewana wolna chwila (patrz punkt drugi).

5. Śpij, kiedy się da

Kpiłem ze słynnej porady „rodzic śpi, gdy dziecko śpi”, ale wiele w niej mądrości. Za dnia to raczej niemożliwe, więc… polubiłem chodzenie spać wczesnym wieczorem. Zdarza mi się też ucinać sobie drzemkę podczas popołudniowej drzemki Heli. Ile to daje radości! I przy okazji nieco goi rany po nocnych pobudkach!​

6. Przyjmuj pomoc

Wielu rodziców (zwłaszcza przy pierwszym dziecku), ma w sobie hamulec, który sprawia, że niechętnie przyjmują wsparcie. Gdy teściowa, dziadek, przyjaciółka chcą ich w czymś przy dziecku wyręczyć, odpowiadają: – Nie, dzięki, dam radę! Pewnie, że dasz. Ale po co? Daj się wyręczyć! Korzystajcie z takich okazji. To dobre i dla Was i dla… dziecka. Serio!

7. Kup powerbank

To nie żart. Ze wszystkich „rodzicielskich” gadżetów, które przychodzą mi do głowy, powerbank jest na dziś jedynym niezbędnym. Zaliczamy z Heleną w ciągu dnia nawet po dwa, trzy spacery i bez powerbanka codziennie byłbym odcięty od świata (słucham muzyki, robię zdjęcia, czytam wiadomości). Lubię mieć pewność, że mój telefon jest sprawny i jak będzie trzeba, dam radę zadzwonić i wezwać pomoc.

8. Mów do dziecka

Gadam do Heli bez przerwy. W zasadzie milczę tylko, gdy śpi. Zalety? Zna mój głos, lubi go, oswaja się z normalną mową. Ale przede wszystkim… jest spokojna. Mówienie do niej sprawia, że skupia uwagę na moich słowach, a nie na tym, by się rozbeczeć, bo właśnie przejechał koło nas podrasowany, głośny jak diabli skuter. No i przy okazji mam wrażenie, że nie jestem ciągle sam – bo coraz częściej Hela mi po swojemu odpowiada!

9. Spróbuj wszystkiego, choć nie we wszystkim musisz być najlepszy

Wiadomo: przy opiece nad dzieckiem prędzej czy później zawsze rodzi się podział obowiązków. Coś robi częściej tata, a coś mama. Ale to nie znaczy, że nie warto spróbować wszystkiego! Nigdy nie wiesz, czy przypadkiem na dzień dwa albo na tydzień nie zostaniesz jednym opiekunem. Bądź na to przygotowany (ok., mądrzę się, ale paznokci Heli przyciąć nie umiem; one są za małe!). Może odkryjesz w sobie mistrza mycia głowy? Albo profesora zakrapiania oczu? Jest tak wiele fuch do obstawienia!

10. Uśmiechaj się do dziecka

To jedno z moich pierwszych postanowień po przyjściu na świat Heli. Zawsze, gdy mnie widzi, uśmiecham się do niej. Choć bywam niewyspany, wkurzony, głodny, zmęczony, poirytowany, zwyczajnie zły, to ona widzi uśmiechniętego, gotowego do pomocy tatę.

Teraz pozostaje tylko życzyć POWODZENIA!

Tomasz

Blog: Tata na macierzyńskim

Facebook: Tata na macierzyńskim

Instagram: Tata na macierzyńskim

Przeczytaj także felieton Tata na pełen etat

6. Przyjmuj pomoc Wielu rodziców (zwłaszcza przy pierwszym dziecku), ma w sobie hamulec, który sprawia, że niechętnie przyjmują wsparcie. Gdy teściowa, dziadek, przyjaciółka chcą ich w czymś przy dziecku wyręczyć, odpowiadają: – Nie, dzięki, dam radę! Pewnie, że dasz. Ale po co? Daj się wyręczyć! Korzystajcie z takich okazji. To dobre i dla Was i dla… dziecka. Serio! 7. Kup powerbank To nie żart. Ze wszystkich „rodzicielskich” gadżetów, które przychodzą mi do głowy, powerbank jest na dziś jedynym niezbędnym. Zaliczamy z Heleną w ciągu dnia nawet po dwa, trzy spacery i bez powerbanka codziennie byłbym odcięty od świata (słucham muzyki, robię zdjęcia, czytam wiadomości). Lubię mieć pewność, że mój telefon jest sprawny i jak będzie trzeba, dam radę zadzwonić i wezwać pomoc. 8. Mów do dziecka Gadam do Heli bez przerwy. W zasadzie milczę tylko, gdy śpi. Zalety? Zna mój głos, lubi go, oswaja się z normalną mową. Ale przede wszystkim… jest spokojna. Mówienie do niej sprawia, że skupia uwagę na moich słowach, a nie na tym, by się rozbeczeć, bo właśnie przejechał koło nas podrasowany, głośny jak diabli skuter. No i przy okazji mam wrażenie, że nie jestem ciągle sam – bo coraz częściej Hela mi po swojemu odpowiada! 9. Spróbuj wszystkiego, choć nie we wszystkim musisz być najlepszy Wiadomo: przy opiece nad dzieckiem prędzej czy później zawsze rodzi się podział obowiązków. Coś robi częściej tata, a coś mama. Ale to nie znaczy, że nie warto spróbować wszystkiego! Nigdy nie wiesz, czy przypadkiem na dzień dwa albo na tydzień nie zostaniesz jednym opiekunem. Bądź na to przygotowany (ok., mądrzę się, ale paznokci Heli przyciąć nie umiem; one są za małe!). Może odkryjesz w sobie mistrza mycia głowy? Albo profesora zakrapiania oczu? Jest tak wiele fuch do obstawienia! 10. Uśmiechaj się do dziecka To jedno z moich pierwszych postanowień po przyjściu na świat Heli. Zawsze, gdy mnie widzi, uśmiecham się do niej. Choć bywam niewyspany, wkurzony, głodny, zmęczony, poirytowany, zwyczajnie zły, to ona widzi uśmiechniętego, gotowego do pomocy tatę. Tomek, tata Naty (13 lat) i Heli (pół roku z kawałkiem) Facebook: Tata na macierzyńskim Instagram: tata.na.macierzynskim

6. Przyjmuj pomoc Wielu rodziców (zwłaszcza przy pierwszym dziecku), ma w sobie hamulec, który sprawia, że niechętnie przyjmują wsparcie. Gdy teściowa, dziadek, przyjaciółka chcą ich w czymś przy dziecku wyręczyć, odpowiadają: – Nie, dzięki, dam radę! Pewnie, że dasz. Ale po co? Daj się wyręczyć! Korzystajcie z takich okazji. To dobre i dla Was i dla… dziecka. Serio! 7. Kup powerbank To nie żart. Ze wszystkich „rodzicielskich” gadżetów, które przychodzą mi do głowy, powerbank jest na dziś jedynym niezbędnym. Zaliczamy z Heleną w ciągu dnia nawet po dwa, trzy spacery i bez powerbanka codziennie byłbym odcięty od świata (słucham muzyki, robię zdjęcia, czytam wiadomości). Lubię mieć pewność, że mój telefon jest sprawny i jak będzie trzeba, dam radę zadzwonić i wezwać pomoc. 8. Mów do dziecka Gadam do Heli bez przerwy. W zasadzie milczę tylko, gdy śpi. Zalety? Zna mój głos, lubi go, oswaja się z normalną mową. Ale przede wszystkim… jest spokojna. Mówienie do niej sprawia, że skupia uwagę na moich słowach, a nie na tym, by się rozbeczeć, bo właśnie przejechał koło nas podrasowany, głośny jak diabli skuter. No i przy okazji mam wrażenie, że nie jestem ciągle sam – bo coraz częściej Hela mi po swojemu odpowiada! 9. Spróbuj wszystkiego, choć nie we wszystkim musisz być najlepszy Wiadomo: przy opiece nad dzieckiem prędzej czy później zawsze rodzi się podział obowiązków. Coś robi częściej tata, a coś mama. Ale to nie znaczy, że nie warto spróbować wszystkiego! Nigdy nie wiesz, czy przypadkiem na dzień dwa albo na tydzień nie zostaniesz jednym opiekunem. Bądź na to przygotowany (ok., mądrzę się, ale paznokci Heli przyciąć nie umiem; one są za małe!). Może odkryjesz w sobie mistrza mycia głowy? Albo profesora zakrapiania oczu? Jest tak wiele fuch do obstawienia! 10. Uśmiechaj się do dziecka To jedno z moich pierwszych postanowień po przyjściu na świat Heli. Zawsze, gdy mnie widzi, uśmiecham się do niej. Choć bywam niewyspany, wkurzony, głodny, zmęczony, poirytowany, zwyczajnie zły, to ona widzi uśmiechniętego, gotowego do pomocy tatę. Tomek, tata Naty (13 lat) i Heli (pół roku z kawałkiem) Facebook: Tata na macierzyńskim Instagram: tata.na.macierzynskim

Dodaj komentarz

This will close in 0 seconds