Tanecznym krokiem przez życie
Balet nauczył mnie dyscypliny. Stepowanie luzu. A taniec współczesny ekspresji. Gaga otworzyła oczy na świadomy ruch, który może być pokraczny i dziwny ale jest mój. Jest autentyczny jak ja.
Nie jestem profesjonalnym tancerzem ale taniec towarzyszy mi przez całe życie. Pozwala wyrazić radość, smutek, złość czy miłość. Pozwala lepiej zrozumieć siebie. Oswoić się ze sobą, ze swoim ciałem i poukładać myśli. Jak samotny bieg czy górski trekking. Pobudzić lub wyciszyć – wyregulować. Terapia tańcem czy inaczej choreoterapia znana jest na świecie od lat 40-tych. Jej pionierką była amerykańska tancerka Marian Chace, która opracowała metodę pracy z weteranami wojennymi, którzy nie radzili sobie z trudnymi emocjami. Marian uważała, że taniec i ruch pozwalają na niewerbalne wyrażanie uczuć i mogą mieć działanie terapeutyczne. Ja uważam podobnie, choć moja wiedza opiera się jedynie na własnych tanecznych doświadczeniach. Tych amatorskich. Bez naukowej analizy, kursów, książek czy terapii – raczej instynktownie i spontanicznie niż planowo. Co nie oznacza oczywiście mniej wartościowo.
Psycholożka rozwojowa, specjalizująca się w terapii tańcem, dr Edyta Bonk z SWPS mówi o sile tańca w kreowaniu przestrzeń do pracy w obszarze relacji międzyludzkich. Taniec wpływa na wzmocnienie więzi, rozwój empatii kinestetycznej, ale też uczy stawiania granic, ustalania zasad współpracy, traktowania z należytą uważnością drugiego człowieka.
Dlatego też kiedy w moim życiu pojawiły się dzieci, chciałem żeby stały się częścią tego doświadczenia. Poczuły pasję do tańca ale bez presji i nie za wszelką cenę. Raczej zapraszająco do świata dźwięków, rytmów i wspólnej zabawy. Do świata poruszania się. Szybko okazało się, że dziewczyny – Tosia 5 lat i Jana 2 lata, świetnie się w tym odnajdują. Taniec stał się naszym codziennym, rodzinnym rytuałem – czasem porannym, czasem wieczornym.
Dzieci wyrażają emocje całym ciałem, a widząc taniec bliskiej osoby, łatwo wchodzą w taką formę zabawy. Naśladują a następnie same zaczynają improwizować, tworzyć swój barwny świat ruchowy. Widzę to u nas w domu. Obserwuję jak dziewczyny się zmieniają. Jak ich ciało nabywa nowych umiejętności i jak odzwierciedla ich stan umysłu. Jak czerpią radość z ruchu i jak znajdują w nim wyciszenie. Chcę w nich to pielęgnować. Tą beztroskość i ekspresję. Chcę też wzmacniać u nich poczucie akceptacji – siebie i swojego ciała. Czuję, że tańcem możemy to wypracować. Nie wiem tego na pewno ale widzę w tym nadzieję. Wiem, że już niedługo zderzą się z presją otoczenia i chciałbym żeby nie musiały o tym myśleć. Żeby czuły się ze sobą dobrze jak dorosną. Tak jak ja czuję się dobrze ze sobą.