Czy wdrożenie dyrektywy work-life balance musi dzielić pokolenia?
Na początku lutego poznaliśmy rządowe propozycje dotyczące zmian w polskim prawie pracy związanych z wdrożeniem dyrektywy w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów ogłoszonej przez Komisję Europejską w 2019 roku. Za powstaniem regulacji stało m.in. przekonanie, że większa elastyczność urlopów rodzicielskich i zachęcenie mężczyzn do większego udziału w pełnieniu ról opiekuńczych mogą pomóc w osiągnięciu większej harmonii obu sfer życia oraz doprowadzić do zwiększenia aktywności zawodowej kobiet. A w konsekwencji do przezwyciężania luki płacowej i segregacji sektorowej oraz zwiększenia obecności kobiet w przestrzeni publicznej i na najwyższych stanowiskach zarządczych. Dyrektywa work-life balance nie tylko ma przeciwdziałać wykluczeniu największej grupy narażonej na dyskryminację na rynku pracy, ale też przyczynić się do wzrostu PKB w wielu krajach UE, których te problemy dotyczą. Czy propozycja krajowej transpozycji rzeczywiście odpowiada na kluczowe wyzwania, przed którymi stoją pracodawcy, społeczeństwo i ustawodawcy w Polsce?
Cele przyświecające dyrektywie są szczególnie ważne w kontekście Polski. Wskaźnik aktywności zawodowej Polek należy do najniższych w UE. Zarazem nasz kraj jest na czele listy państw, w których nieodpłatna praca kobiet związana z wypełnianiem obowiązków domowych, w tym pełnieniem opieki, znacząco przewyższa zaangażowanie mężczyzn w tym zakresie. Mimo wysokich kwalifikacji – najpowszechniejszym wykształceniem pracujących kobiet w naszym kraju jest wykształcenie wyższe – Polki stosunkowo rzadko (na tle innych krajów w UE) są obecne w przestrzeni publicznej i na najwyższych stanowiskach w biznesie. Towarzyszy temu pewien paradoks: wskaźnik kobiet na średnim szczeblu kierowniczym w naszym kraju jest jednym z najwyższych w UE. W środowisku eksperckim panuje raczej zgoda co do oceny przyczyn i skutków tej sytuacji, różnice dotyczą często oceny polityk publicznych. Czy i na ile są one w obecnym kształcie pomocne we wprowadzaniu potrzebnych zmian? Czy może utrwalają tradycyjny podział ról społecznych, przez co są wręcz przeciwskuteczne w zwalczaniu dyskryminacji kobiet?
Wdrożenie dyrektywy jest z pewnością jednym z elementów tych polityk.
Nie tylko dzieci potrzebują opieki
Komentarze dotyczące implementacji zapisów dyrektywy do polskiego prawa dotyczą najczęściej sytuacji kobiet na rynku pracy oraz dobra rodziny. Uwaga koncentruje się na poszukiwaniu optymalnych rozwiązań dotyczących podziału urlopów rodzicielskich w wielu wymiarach: równowagi między pracą a życiem osobistym, dobrostanu dzieci, równości płci i skutków ekonomicznych nowych przepisów. Temat zaangażował wiele organizacji społecznych, które wskazują głównie na dobroczynne skutki pozostawania ojców z pociechami dla budowania więzi rodzicielskiej, rozwoju dziecka, a także możliwości lepszego podziału obowiązków domowych, których nadmierny ciężar ponoszą obecnie kobiety. Dzięki wdrożeniu dyrektywy work-life balance możliwa byłaby stopniowa zmiana obecnej, niekorzystnej dla kobiet sytuacji na rynku pracy. Na większej różnorodności zespołów i puli dostępnych talentów skorzystaliby też pracodawcy. A całe społeczeństwo i gospodarka zyskałyby większą równość oraz wyższe PKB.
Opieka nad dziećmi to jednak tylko część wyzwań stojących przed pracownicami i pracownikami. Jak pokazują badania, co dziesiąty zatrudniony łączy pracę z obowiązkami wobec dorosłych osób zależnych. Problem dotyczy około 1,7 mln osób. Wyniki badania Forum Odpowiedzialnego Biznesu zrealizowanego na przełomie 2019 i 2020 roku potwierdzają istnienie związku między rolami opiekuńczymi a rezygnacją z pracy lub jej czasowym przerwaniem. Aż 3/4 zatrudnionych zetknęło się z taką sytuacją. W większości chodzi o kobiety i opiekę nad dzieckiem (62 proc. wskazań), ale aż w 30 proc. przypadków jako przyczynę takiej decyzji ankietowani wskazali opiekę nad niesamodzielnym dorosłym. To niepokojące dane, które potwierdzają znane poniekąd problemy. Z jednej strony są to braki w systemie opieki instytucjonalnej nad dziećmi (brak dostępności żłobków i przedszkoli), z drugiej strony – wyzwania wynikające z demografii i starzejącego się społeczeństwa. Tego aspektu nie słychać w dyskursie publicznym na temat łączenia opieki z pracą, który praktycznie w całości skupia się na rodzicach zajmujących dziećmi. Tymczasem już dziś co czwarty obywatel naszego kraju ma więcej niż 60 lat. Ba, liczba osób w wieku powyżej 80 lat wynosi w Polsce około 1,8 miliona – to więcej niż liczba dzieci, które rodzą się w ciągu czterech (sic!) lat. Seniorzy i seniorki oraz ich opiekunki i opiekunowie to grupa, która wymaga i większego wsparcia, i większej uwagi, a pandemia COVID-19 i koronakryzys tylko pogłębiły te wyzwania.
Lepszy rydz niż nic?
Komisja Europejska, przygotowując dyrektywę, uwzględniła także wyzwania związane ze starzejącym się społeczeństwem, co znajduje odzwierciedlenie nawet w jej pełnej nazwie i odwołaniu do „rodziców i opiekunów”. Trzeba jednak przyznać, że propozycje wsparcia dla opiekunów dorosłych osób zależnych są dość skromne i dotyczą wprowadzenia pięciu dni wolnych. Choć to niewiele, to i tak pierwsza regulacja, która w sposób systemowy odnosi się do sytuacji dorosłych osób zależnych i ich opiekunów. W Polsce dotychczas prawo pracy nie przewidywało takich rozwiązań. Funkcjonujące w prawie 14 dni na opiekę nad rodzicem dotyczy jedynie sytuacji choroby bliskiej osoby. Dyrektywa, pozostawiając krajom członkowskim dowolność w zdefiniowaniu wymogów określających to, na jakiej podstawie przysługiwałoby zatrudnionym owe dodatkowe pięć dni, otwiera nową furtkę. Ustawodawca może potraktować to jako szansę na wprowadzenie dodatkowego wsparcia w sytuacji wypełniania codziennej opieki nad dorosłymi osobami potrzebującymi pomocy, także w wymiarze większym niż wymienione pięć dni. Przypomnijmy, że w świetle obecnych przepisów dodatkowe zwolnienie przysługuje pracownikowi wyłącznie w związku z wychowywaniem dziecka do 14. roku życia i wynosi 16 godzin lub dwa dni, z zachowaniem prawa do wynagrodzenia. Są to w praktyce dodatkowe dwa dni urlopu dla rodziców dzieci do lat 14. Niestety, w ogłoszonym właśnie projekcie transpozycji dyrektywy przewiduje się wprowadzenie jedynie pięciu dodatkowych dni wolnych, do tego bez prawa do wynagrodzenia.
Praca i opieka, czyli nierówności po polsku
Przedstawione przez polskiego ustawodawcę propozycje są bardzo rozczarowujące, zwłaszcza w kontekście świadczeń adresowanych do osób opiekujących się dziećmi. Warto podkreślić, że obowiązujące w Polsce prawo już dziś w dużej mierze uwzględnia wiele rozwiązań wspierających tę grupę, a polskie regulacje są w tym zakresie jednymi z najbardziej przyjaznych rodzicom w UE i nawet wyprzedzają rozwiązania przewidziane w dyrektywie. Przewidują dwa tygodnie urlopu dla pracownika-ojca wychowującego dziecko (w dyrektywie jest mowa o dziesięciu dniach) oraz to, że urlop rodzicielski w wymiarze 32 lub 34 tygodni przysługuje łącznie obojgu rodzicom dziecka. Novum wprowadzonym dyrektywą jest nietransferowalność dwóch miesięcy urlopu. Transpozycja dyrektywy w Polsce nie wymaga więc wydłużenia urlopu przysługującego rodzicom, gdyż jest on i tak jest stosunkowo długi na tle innych krajów UE. Projekt rządowy przewiduje jednak wprowadzenie dodatkowych dziewięciu tygodni urlopu do przysługującego obecnie wymiaru – tak, by nie zmniejszać obecnie obowiązującej puli, którą w Polsce najczęściej w całości wykorzystują matki.
Dyskusje dotyczą więc głównie tego, w jakiej wysokości te świadczenia będą płatne. Strona rządowa zaproponowała 70 proc., co pokazuje rozterki ustawodawcy. Mógłby on bowiem pozostać przy dotychczasowym wymiarze, wprowadzając dodatkowo na przykład stuprocentową płatność świadczenia dla ojców i matek. Obawiając się jednak oskarżeń o odbieranie matkom prawa do dwóch miesięcy opieki nad dzieckiem (choć dziś ojciec też może dzielić z matką opiekę w ciągu 12 miesięcy), ustawodawca próbuje, nie naruszając status quo, zachęcić ojców zaangażowania w opiekę. I zarazem ograniczyć koszty tego rozwiązania. Trudno liczyć, że przy tym wymiarze finansowania rozwiązanie stanie się skuteczną zachętą dla mężczyzn. Prawdopodobnie nadal w praktyce 12 miesięcy z dzieckiem będą w zdecydowanej większości spędzać matki.
Propozycja w przedstawionym kształcie nie będzie też miała żadnego pozytywnego wpływu na sytuację Polek na rynku pracy. Propozycje rządowe pokazują, że w przypadku opieki nad dziećmi ustawodawca postanowił uwzględnić lokalny kontekst społeczno-kulturowy, a role opiekuńcze wobec dorosłych osób zależnych uznać za nieistotny margines. To wielki błąd, także dlatego że jest potencjalną przyczyną pogłębiana się podziałów – przede wszystkim międzypokoleniowych – w i tak już mocno spolaryzowanym społeczeństwie. To także przykład złej polityki społecznej, która nie bierze pod uwagę nie tylko obecnej sytuacji społeczno-ekonomicznej, ale też przyszłych skutków wdrożonych zmian.
Polska szybko się starzeje, ale prawo tego nie widzi
Tak się składa, że zaledwie kilka dni przed ogłoszeniem rządowych projektów dotyczących dyrektywy poznaliśmy wstępne wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021. Dane jasno wskazują, że Polska, choć wciąż jest w UE w gronie stosunkowo młodych społeczeństw, jest krajem, w którym procesy starzenia są szybkie i nieuchronne. W ciągu dekady wyraźnie zwiększyła się grupa osób w wieku poprodukcyjnym, których przybyło ponad 1,8 miliona. Przez kolejne dekady polskie społeczeństwo nie tylko będzie coraz mniej liczne (według Eurostatu za trzy dekady aż o 10 proc.), ale też coraz większą jego część będą stanowić osoby starsze. Za 30 lat proporcja osób w wieku 15–64 lata przypadająca na obywateli i obywatelki w wieku 65+ wyniesie 100/60 (dziś to 100/30). Wraz z wydłużaniem przeciętnej długości życia, będzie rosła grupa osób w wieku powyżej 80 lat, już dziś – jak wspomniano wcześniej – dość liczna. Wszystko to wskazuje, że opieka nad dorosłymi osobami zależnymi wymaga długofalowych i systemowych rozwiązań. Dziś opiera się na nieodpłatnej, nieformalnie świadczonej pracy członków rodziny, przede wszystkim kobiet (choć mężczyźni angażują się w nią częściej niż w opiekę nad dziećmi). Odsetek osób starszych objętych usługami opiekuńczymi w Polsce wynosi około 1 proc. populacji powyżej 60. roku życia (NIK, 2018).
Coraz powszechniejsze będzie też łączenie wychowywania dzieci z opieką nad dorosłą osobą zależną. U podstaw tego rodzinnego modelu opieki leżą nie tylko utarte przekonania i konwenanse, ale też warunki socjalno-bytowe i ograniczenia finansowe. Jesteśmy jednymi z liderów, jeśli chodzi o odsetek osób żyjących w międzypokoleniowych gospodarstwach domowych. Równocześnie ok. 60 proc. Polaków uważa, że opieka nad starszymi rodzicami jest moralnym obowiązkiem. Dla porównania – unijna średnia wynosi tu zaledwie 30 proc.
Budujmy mosty, nie podziały
Rolą państwa jest tworzenie rozwiązań, które pomogą rodzinom wspierać także starszych członków rodziny bez rezygnacji z aktywności zawodowej. Propozycje rządowe transpozycji dyrektywy w ogóle nie uwzględniają tych aspektów. To tym bardziej przykre, że tak często słyszymy o rodzinie i jej dobru. Rozwiązania prorodzinne ograniczają się jednak obecnie do wsparcia opieki nad dziećmi. Ta pomoc jest oczywiście potrzebna, niemniej nieuwzględnianie de facto sytuacji opiekunów i opiekunek dorosłych osób zależnych. Brak strategicznego myślenia o starszych członkach rodzin jest jaskrawym przejawem nie tylko krótkowzroczności, ale i dzielenia pokoleń zamiast budowania i wzmacniania więzi.
Żadne pojedyncze narzędzie nie jest w stanie wypełnić luki pomiędzy potrzebami związanymi z rosnącą populacją osób starszych w Polsce a podażą rodzinnych usług opiekuńczych. Połączenie różnych polityk i rozwiązań, także wdrażanych dobrowolnie przez pracodawców, może jednak pomóc zmniejszyć lukę w opiece i wesprzeć pracujących opiekunów. Opiekunowie rodzinni nadal będą ponosić znaczną część ciężaru opieki nad bliskimi dorosłymi, w najbliższych latach nie nastąpi tu większa zmiana. Ważne i potrzebne jest jednak to, by rządzący, pracując nad propozycjami transpozycji dyrektywy, nie ograniczali wsparcia dla rodziny wyłącznie do opieki nad dziećmi. By dali jasny sygnał, że rozumieją też wyzwania związane z opieką nad dorosłymi. Zaproponowali rozwiązania, które to potwierdzą i będą wzmacniać społeczną solidarność. Nie podziały.