Teraz rozumiem i chciałbym, żeby wielu innych mężczyzn też to zrozumiało
Co motywuje do skorzystania z urlopu rodzicielskiego? Czy to pozytywne doświadczenie? O tym rozmawiamy z Andrzejem Kubisiakiem, zastępcą dyrektora w Polskim Instytucie Ekonomicznym, który skorzystał z kilku miesięcy urlopu rodzicielskiego.
Skąd pomysł, żeby podzielić się urlopem rodzicielskim?
Podjęliśmy tą decyzję już po doświadczeniach z pierwszym dzieckiem. Bo w przypadku naszego starszego syna, to moja żona korzystała z pełnego wymiaru urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego. Po latach zobaczyliśmy, że to nie był dobry wybór.
Zresztą będąc w bardzo takim partnerskim związku i mam wrażenie, że dosyć świadomym, w ten model tradycyjny weszliśmy jak w masło. W ogóle jakby to było zupełnie takie oczywiście, że tak trzeba zrobić. Po latach się zorientowaliśmy, że to nie był dobry model i że on nas wtłoczył w role społeczne, w których my się nie czujemy dobrze.
I gdy okazało się, że będziemy mieć drugie dziecko, zaczęliśmy dużo o tym rozmawiać i dyskutować. Doszliśmy do wniosku, że teraz chcemy do tego podejść inaczej. I tak się stało. Ja przyjąłem końcówkę świadczenia macierzyńskiego od mojej żony – ostatnie 6 tygodni oraz cały urlop rodzicielski, czyli 32 tygodnie.
A jak zareagowało otoczenie?
Muszę powiedzieć, że ja się spotkałem z bardzo dużym przyzwoleniem i zrozumieniem po stronie moich i przełożonych i kolegów z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Ogólnie otoczenie raczej wspierało moją decyzję.
Było to o tyle zaskakujące, że nasze badania pokazują, że mężczyźni się boją negatywnej reakcji otoczenia – aż 60% mężczyzn mówiło, że oni bali by się reakcji przełożonego, kolegów czy innych osób, które mogłyby to w jakiś negatywny sposób komentować. Ja raczej miałem trochę takich żartobliwych reakcji typu „czy wiem w co się ładuję” i „na co ja się właściwie piszę”. Wydawało mi się, że po pierwszym dziecku już wiem.
I wiedziałeś?
Drugie dziecko szybko to zweryfikowało i pokazało, że nie wiedziałem, co się dzieje, w co się władowałem. Natomiast uważam, że to jest bardzo cenne doświadczenie i każdy mężczyzna mający dziecko, moim zdaniem, powinien tego doświadczyć. Po to, aby zrozumieć, z czym się łączą konsekwencje tego, że się zostaje sam na sam z tym małym kosmitą, który nie mówi, dużo krzyczy, ma swoje potrzeby, zupełnie inne niż te, które nam się wydaje, że ma. I żeby całą tę sytuację jakoś spróbować ogarnąć.
I w ramach takich moich dosyć długich refleksji, które miałem w tamtym okresie, to ukułem sobie takie przekonanie, że nie ma lepszej szkoły multitaskingu niż zostanie z dzieckiem w domu. Nie ma lepszej szkoły, jeżeli chodzi o kursy agile, bo to jest zarządzanie w permanentnej zmianie. Kiedy coś się już ułoży, to ta zmiana jest od nowa i cały czas jest sporo pracy dostosowawczej.
Do tego nie ma lepszej szkoły na to, żeby mężczyźni zrozumieli czym jest praca niewidzialna. Dopóki cały dom nie spocznie na naszej głownie, nie ma szans, aby zrozumieć o co w tym chodzi. Domyślny model w Polsce jest taki, że to jednak kobiety często same wchodzą w to, że to jest ich strefa wpływów i nie zawsze dopuszczają mężczyzn do tego świata.
Mężczyzna w tej samej sytuacji, mierzy się dokładnie z tymi samymi wyzwaniami. Tymi wszystkimi elementami związanymi z poczuciem pustki, osamotnienia, zakopania się w tym świecie czysto domowym czy też obawami czy da radę wrócić na rynek pracy, czy się odnajdzie, czy jeszcze potrafi.
Ja to wszystko przeszedłem na własnej skórze, więc mogę to opowiedzieć. I pamiętam, jak opowiadałem to mojej żonie i ona tak się uśmiechała pod nosem i mówiła „widzisz, a ja przechodziłem dokładnie to samo wcześniej. A Ty nie rozumiałeś”. Ja teraz rozumiem i chciałbym, żeby wielu innych mężczyzn też to zrozumiało.
Więcej na: https://teamrodzina.pl/rowni-w-domu-pracy-2024/