Niedaleko pada jabłko od jabłoni
Kiedy dziecko się rodzi, pojawia się w pewnym szerszym, niewidzialnym kontekście, który będzie oddziaływać zarówno na sposób jego rozwoju, jak i kształtowanie się zachowania rodziców, chociażby przez wzory kulturowe, jakie dominują społecznie w danym środowisku. Trochę jak bańka, która powstaje z różnych warstw: społeczno-kulturowej, najbliższego otoczenia i wyposażenia genetycznego dziecka. Ta niewidzialna bańka będzie orientować rodziców w określonym kierunku, co znaczy, że z góry jesteśmy skazani na oddziaływanie sił, które będą nas, w sposób nawet nie do końca uświadomiony, popychać do stawania się rodzicami według pewnych społecznie przyjętych już wcześniej wzorców – rodzinnych i kulturowych.
Proces kształtowania się psychiki i ogólnie konstytucji dziecka zaczyna się już w momencie poczęcia. Są koncepcje (np. skrypty życiowe według Erika Berne’a), które mówią o tym, że właściwie w momencie narodzin wiele jest już postanowione – a decydują o tym zarówno przekazywane dziecku geny, jak i przekazy międzypokoleniowe, a także społecznie przyjęte wzorce kulturowe. Będą one później w dużej mierze decydować o tym, w jaki sposób rodzice poradzą sobie z podziałem obowiązków domowych. Warunki, w jakich żyjemy, powodują, że schematy, wzory zachowań wciąż dynamicznie się zmieniają i tylko od nas zależy, czy będziemy postępować tak jak nasze babki i dziadkowie, czy może sami postanowimy coś zmienić i podjąć ten wysiłek w sposób świadomy.
Skąd biorą się różnice?
Po pierwsze, można podejrzewać, że oboje rodzice odtwarzają pewne wzorce rodzicielskie, które nabyli w drodze własnej socjalizacji i przekazu trans pokoleniowego. Problem polega na tym, że często wzorce te odpowiadają temu, co działo się i było na czasie dwadzieścia, trzydzieści lat temu! To dosyć dawno, zwłaszcza w odniesieniu do tego, co dzieje się tu i teraz, oraz najnowszych doniesień naukowych. Wiele z efektywnych sposobów radzenia sobie w roli rodzica ćwierć wieku temu dzisiaj nie ma już racji bytu. Przykładowo, tzw. tradycyjny podział obowiązków między partnerami – ona wypełnia obowiązki domowe, on zapewnia byt rodzinie – dzisiaj już jest trudny do utrzymania bez szkody dla któregoś z partnerów.
Wzrost zatrudnienia kobiet, ich aspiracje zawodowe powodują, że oddanie się wyłącznie obowiązkom domowym w momencie narodzin dziecka i przerwanie kariery zawodowej często pozbawia je części ich świata, a wraz z nim pewności siebie, poczucia bezpieczeństwa i ogólnego poczucia dobrostanu. Sfrustrowana mama nie będzie miała tyle sił i motywacji do poświęcenia dziecku uwagi, co mama zrealizowana, pełna energii.
Z drugiej strony, mężczyźni coraz częściej i chętniej odchodzą od stereotypowego wzorca utrzymującego finansowo rodzinę (teraz może to robić oboje rodziców ze względu na wysoce rozwiniętą sytuację społeczno-gospodarczą), bo w zamian mogą rozwijać się w relacjach z dzieckiem, rodziną. Nie wystarczy obejrzeć serial, w którym tata zmienia pieluchy niemowlakowi, a mama karmi je piersią do drugiego roku życia, aby zmienić swoje poglądy! Są to zwykle bardzo głęboko zakorzenione przekazy międzypokoleniowe, co do których zarówno Pan A, jak i Pani A są w stu procentach przekonani (choć mogą też starać się robić zupełnie odwrotnie niż ich rodzice czy najbliżsi, wówczas narażeni są na konflikt przeżywany wewnętrznie, który i tak wcześniej czy później da o sobie znać).
Siła rozmowy
Otwarta rozmowa partnerów i uświadomienie sobie, jakie wzorce wynieśli ze swoich rodzin i czy chcą je odtwarzać we własnej rodzinie, może zapobiec wielu późniejszym konfliktom w parze. To trochę jak planowanie podróży za granicę. Kiedy już pędzimy autostradą, a tak można opisać życie rodziny z nowo narodzonym dzieckiem, zwykle nie ma już czasu na refleksję, a nawet często możliwości, aby się zatrzymać w celu przedyskutowania dalszej trasy. Najlepiej to zrobić, kiedy jeszcze dziecka nie ma na świecie. Ułożenie przez rodziców planu tej podróży zapewni komfort życia całej rodzinie. Pomoże również w zapewnieniu przestrzeni do rozwoju zarówno dziecku, jak i parze, która w ten sposób rozwija także swoje kompetencje komunikacyjne. Para staje się bardziej kreatywna czy autonomiczna względem własnych rodzin, bo nie odtwarza mechanicznie wzorców zachowań własnych rodziców, które mogły się już „przeterminować”.
Ojciec z dzieckiem – dlaczego warto?
Więź psychiczna z dzieckiem kształtuje się już w życiu prenatalnym, a jej wyobrażenie jeszcze przed jego przyjściem na świat. Często rodzice myślą o dziecku przed jego poczęciem – mają pewne wyobrażenia o nim i o sobie w roli rodzica. Obecność, bliskość opiekuna (ojca, matki bądź innej osoby, która opiekuje się dzieckiem od pierwszych dni jego życia) jest dla dziecka czymś absolutnie niezbędnym: dotyk, zapach, a nawet dźwięki czy smak bliskiej osoby powodują, że dziecko czuje się bezpiecznie, pod warunkiem jednak, że sam rodzic tak się czuje. W pierwszym okresie życia dziecko czuje to, co jego opiekun – jeśli ten jest smutny, nieobecny, dziecko może poczuć się samotne czy niechciane na świecie. Pokazuje to między innymi eksperyment Harry’ego Harlowa z małpkami z lat 50. (obecnie eksperyment nie mógłby zostać przeprowadzony z przyczyn etycznych), ale też nowszy, z naszego wieku, tzw. still face doktora Edwarda Tronicka – nieobecność emocjonalna matki wzbudza w dziecku rozpacz i poczucie osamotnienia.
Ważne porozumienie
Obecnie, aby stworzyć satysfakcjonujące warunki rozwoju dziecka, potrzebna jest efektywna współpraca i porozumienie między rodzicami. Opiekunowie muszą zadbać zarówno o własne potrzeby, jak i potrzeby dziecka – nie tylko fizjologiczne czy materialne. Dla prawidłowego rozwoju dziecka równie ważne są potrzeby emocjonalne, psychiczne – przytulanie, bliskość, interakcja, które uruchamiają wytwarzanie się acetylocholiny, oksytocyny czy serotoniny, odpowiedzialnych za obniżenie stresu, ukojenie, zawiązywanie się bliskości i utrzymywanie relacji, a w przyszłości rozwoju kompetencji społecznych oraz emocjonalnych dziecka. Wszystkie te neuroprzekaźniki czy hormony są niezbędne do prawidłowego rozwoju mózgu i całego organizmu. Za ich wytwarzanie zaś w pełni odpowiedzialni są opiekunowie, rodzice, a także ich nastrój, którym dziecko nasiąka. Zadowolony rodzic to zadowolone dziecko! Wypełnianie obowiązków wokół niemowlęcia, czyli najbardziej wymagającego z szefów, bo niepotrafiącego jeszcze zaakceptować żadnego sprzeciwu, gdy wszystko ma być na już, jest dla opiekuna ciężką pracą fizyczną, ale także emocjonalną. Energia w tego typu pracy ucieka z nas bardzo szybko, ponieważ mało tego, że trzeba działać natychmiast i nienagannie, to jeszcze trzeba traktować potrzeby dziecka absolutnie priorytetowo.
Badania Roya Baumeistera (Baumeister, Tierney 2013) pokazują, że powstrzymywanie się od realizacji własnych potrzeb jest bardzo energochłonnym działaniem. Dzienna porcja naszej energii w sytuacji opieki nad dzieckiem zużywa się szybko i to zwykle na długo przed zachodem słońca. Jest to prosta droga do pojawienia się depresji. Dlatego w tym okresie tak ważne jest wsparcie partnera/partnerki, a także innych osób z otoczenia.