„SIEDZĄC” W DOMU Z DZIEĆMI MOŻNA SIĘ DUŻO NAUCZYĆ
Czy urlop rodzicielski musi być przerwą w rozwoju zawodowym? A może wręcz przeciwnie – jest wyjątkową okazją do rozwoju ważnych umiejętności managerskich i liderskich? Fragment podcastu „Wspólne dzieci, wspólne obowiązki”. Joanna Włodarczyk rozmawia z Sylwią Lewandowską-Akhvlediani – mamą Niko i Mai, żoną Gruzina, psycholożką biznesu, Managing Partner Progressive Partners, autorką książki „ 5 przebudzonych talentów – kompetencje liderów przyszłości”.
Z kim najczęściej pracujesz jako psycholog biznesu? Na czym polega twoja praca?
Pracuję przede wszystkim z kadrą zarządzającą, więc są to głownie mężczyźni. Pracuję dwutorowo. Z jednej strony angażuję się w towarzyszenie menadżerom w długoterminowych programach przywództwa i transformacjach, które mają miejsce w ich organizacjach, np. digitalizacja, transformacja kultury organizacji czy też struktury. Więc są to duże, poważne przedsięwzięcia. A jednocześnie pracuję 1 na 1 z osobami, które piastują te zarządcze stanowiska. I są to właśnie w przeważającej części mężczyźni.
Z jakimi krajami, kulturami spotykasz się w swojej praktyce?
Są to wszystkie kraje Europy, ale zdarza mi się realizować projekty również z Azji, Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie. Także dla mnie, jako psychologa międzykulturowego, to bardzo ciekawe móc pracować z przedstawicielami różnych kultur.
Czy w twoich rozmowach pojawia się aspekt opieki nad dzieckiem przez mężczyzn, szczególnie na tych wysokich stanowiskach? Czy pojawia się temat pracowników-ojców?
Głównie pracuję w korporacjami, więc to są bardzo duże struktury. Odpowiadając na twoje pytanie warto rozróżnić 2 poziomy w organizacji. W przypadku ścisłej kadry zarządzającej, to są przede wszystkim mężczyźni i to oni są przeważnie jedynymi lub głównymi osobami utrzymującymi rodzinę. To trzeba sobie jasno powiedzieć, bo to bezpośrednio wpływa na podział ról rodzicielskich. Jeśli mąż bardzo dobrze zarabia , a pojawiają się małe dzieci, to w sposób naturalny kobieta jest tą, która się przez pierwsze miesiące zajmuje dziećmi. Na tym poziomie pracy trudno jest podjąć decyzję o skorzystaniu z urlopu rodzicielskiego.
A co jeśli zejdziemy o szczebel niżej w organizacji?
Jeśli mówimy o kadrze dyrektorskiej , tudzież menadżerskiej to widzę zdecydowanie więcej otwartości. Często oboje partnerów ma jakąś karierę zawodową i dyskusje wokół tego jak połączyć role zawodowe i rodzinne oraz jak wspierać się nawzajem są już bardziej plastyczne.
Czy to znaczy, że temat ojca-pracownika na rodzicielskim przewija się w rozmowach?
Przyznam szczerze, że to nie jest temat, który często pojawia się na wokandzie. Choć się zdarza. W pamięci mam pracę ze szwedzkim menadżerem pracującym w szwedzkiej firmie. Dla wielu Szwecja pod kątem edukacji , polityki i biznesu jest wzorem do naśladowania.
To był członek management teamu. Nie był bezpośredni w zarządzie, ale był członkiem zespołu zarządzającego i był to szalenie świadomy menadżer. Przygotowywaliśmy go na to w jaki sposób on ma na 3 miesiące wyjść z tego zespołu zarządzającego, aby mógł przejąć obowiązki rodzicielskie .
Rozmawialiśmy o tym jak przygotować jego firmę na jego nieobecność, w jaki sposób on może być – w pewnej częstotliwości – włączony w to co się dzieje w firmie, żeby zupełnie się nie odciąć.
Rozmawialiśmy też o tym co w tej sytuacji przejścia na urlop rodzicielski jest ciekawe dla niego jako menadżera i lidera. Jakiego rodzaju kompetencje on może sobie szlifować. „Siedząc” w domu z dziećmi możemy się naprawdę dużo nauczyć .
No właśnie już samo mówienie „siedzenie w domu” jest osłabiające.
Tak. To mnie bardzo denerwuje. To był powód napisania przeze mnie książki „5 przebudzonych talentów. Kompetencje liderów przyszłości”. Mówi się „siedzieć z dziećmi w domu” , podczas gdy my podczas opieki nad potomstwem odpalamy wszystkie nasze moce i talenty , o których nawet nie mamy pojęcia. A one są świetnie transferowalne i potrzebne w biznesie czy karierze zawodowej.
Czyli warto podkreślać, że rodzicielstwo nas czegoś uczy?
To jest bardzo ważne, aby odczarowywać, że to nie jest „siedzenie” w domu, ale też poznawanie samego siebie. Trzeba do tego podchodzić z otwartością. Nie z poziomu strachu – „o matko nie wiem jak zagospodarować ten cały dzień z dziećmi , co ugotować, jak to przygotować”. Taka perspektywa jest przerażająca. Ktoś potrafi negocjować kontrakty opiewające na miliony euro, a patrzy z przerażeniem na zagospodarowanie dnia z małym dzieckiem. Późnej jest już oczywiście troszkę łatwiej.
Także tak. Pokazujmy perspektywę czego my się możemy nauczyć, co rozwijamy, jakiego rodzaju wartości, kompetencje, postawy , spojrzenia, perspektywy, metafory, z którymi później możemy świetnie pracować z klientami czy z naszym zespołem. I wtedy to już jest zupełnie inna rozmowa.