Mama, żona, kobieta spełniona zawodowo
Jako mentorka w programach polegających na aktywowaniu zawodowym kobiet: „Mamo Pracuj Mentoring Program” oraz „Barriers Breaking Opportunities” współorganizowanego z Fundacją Stella Virium spotykam się z osobami z różnych środowisk społecznych. Słuchając ich historii, odnoszę wrażenie, że największym ich wyzwaniem, jest wyjście z roli narzuconej przez środowisko. Świadomie, czy nie, często powielamy schematy naszych rodziców. Często nie mamy nawet świadomości, że inne rozwiązania są w ogóle możliwe. Kobiety, których matki całkowicie poświęcały się opiece nad rodziną oraz domem, często nie potrafią odnaleźć się na rynku pracy i uzależniają się finansowo od swoich parterów. Nie przychodzi im nawet do głowy, że część obowiązków domowych mogłyby dzielić z partnerem, dzięki czemu mogłyby podjąć pracę. Ewidentnie brakuje tu wzorców, przykładów, z których mogłyby korzystać. A przecież pracujący mężczyzna mógłby zaangażować się w prace domowe: czasem wystarczy naprawdę niewielka reorganizacja w domu, aby zaspokoić potrzeby wszystkich domowników. Obiady nie muszą być gotowane codziennie, można je gotować raz na kilka dni, a praniem czy sprzątaniem można z łatwością się podzielić, wystarczą tylko chęci obu stron. Często jednak kobiety zapominają o swoich własnych potrzebach i biorą cały ciężar organizacji życia domowego na własne barki.
Inaczej wygląda sytuacja z punktu widzenia osób w rodzinach, gdzie oboje rodziców pracuje. Tu pojawiają się inne wyzwania – jak pogodzić ambicje zawodowe z opieką nad rodziną?
W moim przypadku układ partnerski sprawdza się doskonale: oboje z mężem tak organizujemy czas, aby każde z nas miało możliwość wywiązania się z obowiązków zawodowych i mogło zaangażować się w opiekę nad dziećmi. Nie jest to sztywny podział, bardziej rozdzielamy obowiązki wg aktualnych potrzeb. Raz to mąż zostaje w domu, opiekując się dziećmi, raz ja – w zależności od możliwości. Nie przekładamy zobowiązań zawodowych jednej osoby ponad drugą, ale staramy się znaleźć takie rozwiązanie, które zaspokoi potrzeby wszystkich. Oboje mamy ambicje zawodowe i wspieramy się wzajemnie, żeby móc je zrealizować. Kiedy wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim, to mąż był tą osobą, która najczęściej w kryzysowych sytuacjach opiekowała się chorym dzieckiem. Ale były też sytuacje odwrotne, kiedy to on nie miał możliwości opieki i wtedy ten obowiązek przejmowałam ja. Najważniejsze jest znalezienie złotego środka, który dla każdego związku będzie inny.
Nie zapominajmy jednak, że oprócz bycia rodzicem, jesteśmy także partnerami. W pewnym momencie nasze dzieci pójdą własną ścieżką i rola rodzica będzie miała zupełnie inny wymiar. Na to jak będzie wyglądał nasz dalszy związek musimy jednak pracować cały czas.
Wiele kobiet, które zgłaszają się do programów mentoringowych, przejawia tzw.”syndrom opuszczonego gniazda”. Do tej pory całe ich życie polegało na organizacji pracy domu oraz opiece nad dziećmi. W momencie, w którym dzieci przestają wymagać tak intensywnej uwagi kobiety czują się niepotrzebne. Nadal zdarza się, że poświęcając się całkowicie opiece nad innymi, nie zdobyły wyksztalcenia czy doświadczenia zawodowego, więc mają duży problem ze znalezieniem pracy. Nadmiar wolnego czasu oraz brak pracy powoduje, że czują się niepotrzebne i bezwartościowe. Dlatego tak ważne jest, aby pamiętać o swoich potrzebach i otwarcie je komunikować partnerowi
Jeżeli chodzi o zachowanie równowagi w związku to lubię celebrować czas, który poświęcam tylko mężowi. Dziećmi zajmują się wtedy rodzice – czasem jest to dłuższy weekend, czasem kilka dni wakacyjnych. Ważne, że jest to czas, który mamy tylko dla siebie. Możemy iść do restauracji, kina, czy na spacer. Zaległe prace domowe odkładamy na później – przyjdzie na nie inny czas.
Podobno największą sztuką jest uczyć się na cudzych błędach. Nie koncentrujmy się więc tylko na roli rodzica, nie zapominajmy o sobie jako kobiecie/mężczyźnie. Wygospodarujmy czas zarówno na własne hobby, jak i na wspólne zainteresowania, które sprawiły, że postanowiliśmy ten związek stworzyć. Mówmy otwarcie o własnych potrzebach i oczekiwaniach. Nie liczmy na to, że ta druga strona się tego po prostu pewnego dnia domyśli. To wymaga odwagi, czasu i wiele cierpliwości, zwłaszcza jeśli do tej pory funkcjonowało się inaczej. Zmiana systemu wartości, sposobu myślenia i schematów zachowań nierzadko wymaga pracy i wsparcia specjalistycznego takiego jak coaching, mentoring czy psychoterapia. Jednak warto zainwestować w siebie i relacje, które budujemy zarówno z partnerami jak i dziećmi, żeby po wielu latach mieć poczucie spełnienia i zadowolenia z otaczającej nas rodziny oraz naszej własnej przestrzeni – czy to zawodowej czy wypełnionej naszymi pasjami.
Wszystkiego dobrego!