Czy 2+2 to zawsze 4?

urlop rodzicielski

Czy 2+2 to zawsze 4?

Nie, w przypadku decyzji o urlopie rodzicielskim wynik to 8! Jak to jest być na urlopie rodzicielskim przez 8 miesię cy? Rozmawiamy z Rafałem Olbrysiem, dyrektorem biura rozwoju talentów Santander Bank Polska. Pytamy również o wypalenie zawodowe, stereotypy stojące na drodze do urlopu rodzicielskiego oraz o to, co pracodawcy mogą zrobić, by ułatwić mężczyznom podjęcie decyzji o korzystaniu z urlopów rodzicielskich.

Opowiedz nam swoją histori ę. Kiedy byłeś na urlopie rodzicielskim, jak długo, w jakim wieku było wówczas Twoje dziecko?

Moje trzecie dziecko, córka Lea, urodziła się w 2015 roku. W Wigilię Świąt Bożego Narodzenia. Urlop rodzicielski zacząłem z początkiem maja 2016. Lea miała 4 miesiące. Wróciłem do pracy w połowie stycznia 2017. Na urlopie spędziłem około 8,5 miesiąca. Ten czas był dla mnie wyzwaniem. Mam dwoje dzieci z poprzedniego związku: 19-latka i 17-latkę. Różnica wieku między starszakami a najmłodszą jest spora. Jako ojciec pierwszych dzieci byłem zupełnie innym człowiekiem. Takim jeszcze „dzieciakiem”. Tamto rodzicielstwo a ostanie – to dla mnie kolosalna zmiana. Kiedy byłem w domu z Leą, dwójka moich starszych dzieci często nas odwiedzała. Dużo spacerowaliśmy. Miało to wiele zalet, a także pozytywnie odbiło się na naszej aktualnej relacji.

Skąd pojawił się u Ciebie pomysł, by skorzystać z urlopu rodzicielskiego?

Powodów było kilka. I nie jest to jedynie historia o mnie, jako o idealnym ojcu (choć to może trochę też [uśmiech]). Bardziej istotne jest to, że w czasie, kiedy Lea miała się narodzić, kariera mojej żony nabierała rozpędu. Ja zaś byłem wypalony zawodowo. Pragmatyczny punkt widzenia wskazał nam, że jest to idealny moment dla mnie, by złapać oddech od służbowej rutyny i w tym czasie zaopiekować się córką. Dodaliśmy 2 do 2 i wyszło nam… 8! Osiem miesięcy, na czas których to ja podejmę urlop rodzicielski. 

Które z Was zaaranżowało temat, żebyś poszedł na urlop rodzicielski?

Pomysłodawcą byłem ja. Ziarenko padło na bardzo podatny grunt. Nie debatowaliśmy długo. Nie mieliśmy stereotypowych obaw.

A co z bardzo silnie zakorzenionym schematem, że mężczyzna jest od zarabiania pieniędzy i utrzymywania rodziny, a kobieta to najlepszy opiekun małego dziecka?

Nie miałem takowych uprzedzeń. I nadal nie mam. Moja żona od wielu lat zarabia dużo więcej ode mnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niektórych panów taka sytuacja jest problemem na poziomie mentalnym. Być może to kwestia subiektywnych blokad. Nie mam problemów z moją tożsamością. Ani przez moment, będąc na urlopie rodzicielskim, nie poczułem, żeby mi on „zabierał” cokolwiek z męskości. 

W fundacji Share the Care robimy wiele wywiadów z mężczyznami, którzy – tak jak Ty – byli na urlopie rodzicielskim. Widzimy, że patrzycie bardzo odważnie na temat korzystania z tego urlopu przez ojców. Idziecie pod prąd. Czy masz kolegów lub znajomych, którzy skorzystali z urlopu rodzicielskiego?

Z tak długiego urlopu? Nie. Natomiast wśród znam mężczyzn, którzy byli na 2-tygodniowych urlopach ojcowskich i bardzo się cieszą, że skorzystali z tego przywileju.

Zostałeś z bardzo małym dzieckiem. Wielu mężczyzn uważa, że takie maleństwo powinno być przy mamie. Jeden z naszych ambasadorów zajmował się bliźniaczkami od dnia narodzin. Poradził sobie świetnie. Nagraliśmy z nim wywiad [link]. Jednak wiemy z badań, że ojcowie boją się wielu rzeczy związanych z opieką nad niemowlęciem. Pierwszym argumentem „przeciw” jest: „nie mam piersi – nie nakarmię dziecka”. Jak ta kwestia wyglądała u Ciebie?

Moja żona Ewa karmiła naszą córkę przez rok. Pracując. Używaliśmy laktatora. To wiele ułatwia! Uważam, że jeśli wymówką do podjęcia urlopu rodzicielskiego przez ojca jest karmienie mlekiem matki wyłącznie przez kobietę, to w gruncie rzeczy okazuje się, że za tą przykrywką znajduje się głębszy problem.

Czy pamiętałem, jak się opiekować maluchem z doświadczeń z pierwszymi dziećmi? Nie. Chodziliśmy z Ewą do szkoły rodzenia. Trzecie dziecko było dla mnie wybiciem ze strefy komfortu. Potraktowałem to jako wyzwanie, do którego chcę się mentalnie przygotować już przed porodem, czytając książki o ciąży, porodzie i noworodku. Co więcej – poszedłem krok dalej. Zacząłem się więc interesować zagadnieniem, jakim jest mindfulness. 

Dlaczego? Po to, żeby poznać techniki uspokojenia siebie. Przykład? Mam 46 lat. Jestem typem, który potrafi się wkurzyć. Nie jest wtedy fajnie… Praktyka uważności jest ze mną od 2015. Przydała mi się w różnych obszarach życia. Nie tylko w roli ojca.

Miałeś około 40 lat, kiedy pojawiło się na świecie twoje trzecie dziecko. To wiek, w którym człowiek ma już świadomość swoich potrzeb. Powiedz, czy Twoje wyobrażenia o tym, jak będzie wyglądał czas urlopu rodzicielskiego, pokryły się z rzeczywistością?

Szykowałem się na wariant gorszy. Okazało się, że dziecko jest spokojne. Dobrze śpi w nocy. Nie ma kolek. Lubi spacerować w wózku.

Co więcej – podczas urlopu rodzicielskiego pracowałem na 1/5 etatu. Zdarzało mi się więc prowadzić szkolenia w banku. Uważam, że to było bardzo korzystne rozwiązanie. Pozwalało mi na jakiś czas oderwać się od pieluch, a za razem sprawować opiekę nad dzieckiem.

Od dnia narodzin współdzieliliśmy z żoną obowiązki związane z przebieraniem i karmieniem córki. Samodzielna opieka nad niemowlęciem nie była dla mnie wyzwaniem. Miałem wielkie szczęście – mój urlop zaczął się w maju. Spędzałem z Leą wiele godzin na spacerach. I w każdym dowolnym momencie mogłem ją przebrać w wózku. To znacznie ułatwiało kwestie organizacyjne związane z opieką nad maluchem.

Niektóre kobiety mówią, że mówienie w firmie o tym, że są mamami, źle wpływa na ich ścieżkę zawodową. W Fundacji Share the Care chcemy, aby były one dumne z macierzyństwa i aktywności na rynku pracy. Pokazujemy, że te dwa wyzwania da się połączyć, mimo że nie jest to droga usłana różami. Jak Twoi współpracownicy zareagowali na wiadomość, że będziesz korzystał z urlopu rodzicielskiego?

Byłem na urlopie rodzicielskim już 6 lat temu. I nadal czuję się trochę jak „bohater jednego przeboju”. To, że byłem na urlopie rodzicielskim ciągle jest ekscytujące, bo dość mało popularne. Pamiętam, że wielu kolegów nawet zazdrościło mi podjęcia takiej decyzji. Wspierali mnie bardzo.

Jesteś więc wciąż bohaterem. Czy koledzy pytają się Ciebie o Twoje doświadczenia? O to, czy polecasz, czy może odradzasz skorzystanie z urlopu rodzicielskiego?

Dużo takich rozmów było zanim zacząłem urlop oraz po jego zakończeniu. Chętnie dzieliłem moimi przemyśleniami na temat tych ośmiu miesięcy z córeczką. Wiem, że są mężczyźni, którzy wyrażają chęć skorzystania z urlopu rodzicielskiego, a jednocześnie mają obawy o powrót do pracy na to samo stanowisko.

Z badań widać, że kobiety w trakcie macierzyńskiego odpoczywają od pracy. Potem z energią do niej wracają, łapiąc oddech od dzieci. Ty wspomniałeś o swoim wypaleniu zawodowym. Czy i jak urlop rodzicielski pomógł Ci je zwalczyć?

Bardzo mi pomógł. To była dla mnie świetna decyzja. Wróciłem do tej samej pracy, a jakby do innej. Moje wypalenie zawodowe nie było spowodowane ludźmi wokół, ale mną samym. Nadal pracuję w Santander Bank Polska.

Człowiek wypalony nie jest efektywny. Praca przestaje dawać mu radość, której jakiś czas temu miał bardzo dużo. Ten urlop jest więc także odpoczynkiem. 

Powiedz, jakie uczucia względem zespołu i współpracowników były w Tobie, gdy szedłeś na 8 miesięcy urlopu rodzicielskiego?

Mężczyzna nie jest wyłącznie po to, by pracować. A taki jest stereotyp. Ma też inne role w życiu.  Dlatego myślę, że pracodawcy powinni wspierać branie urlopów rodzicielskich przez ojców. Bo nie jest to forma wymigiwania się pracownika od obowiązków, ani przeciążania innych członków zespołu, a sposób na podniesienie efektywności pracy, która to zakwitnie po powrocie mężczyzny na stanowisko. 

Co czułem, idąc na 8 miesięcy urlopu? Niepewność. Jednak pozytywne emocje dominowały. Bardzo potrzebowałem tego czasu i wspominam go pozytywnie zarówno podczas jego trwania, jak i patrząc na efekty długofalowe.

Czy te kilka miesięcy oddechu od pracy zawodowej może być dla mężczyzny deską ratunkową przez wypaleniem zawodowym?

Tak. Można przesiedzieć przy biurku przez osiem godzin i nie zrobić prawie nic. Niska efektywność to jeden z objawów wypalenia zawodowego. A można to samo zadanie wykonać w dwie godziny. Ale wyłącznie wtedy, gdy człowiek jest pełen zapału do pracy. Na przykład: kiedy dobrze odpocznie od rutyny pracy właśnie na urlopie rodzicielskim. Ten czas poza firmą daje wiele dobrego pracownikowi. Winduje jego efektywność. 

W Polsce 58% ojców opowiada się za chęcią pójścia urlop rodzicielski, jednak wielu z nich obawia się, że po długim okresie poza pracą będą mieć problem z powrotem na stanowisko. Rząd pracuje nad dyrektywą, by ojcowie mieli dodatkowe dziewięć tygodni urlopu rodzicielskiego. Pytanie o Twój punkt widzenia: co pracodawcy mogą zrobić, aby ułatwić ojcom podjęcie decyzji o pójściu na urlop rodzicielski?

Jeśli są chęci rodziców, by panowie podjęli się opieki nad dziećmi podczas urlopu rodzicielskiego, to już połowa sukcesu. Co mogą zrobić pracodawcy? Wspierać. Komunikować. Pokazywać dobre praktyki. Opowiadać o ludziach z danej firmy, którzy z tego rozwiązania skorzystali. Pracodawca musi pokazać pracownikowi, że te deklaracje firmy to nie są puste słowa. Że realnie wspiera mężczyzn w ich ojcowskiej drodze.

Podsumowując naszą rozmowę – powiedz, co czas urlopu rodzicielskiego dał Ci w kontekście trzech wymiarów: pracy zawodowej, relacji z dziećmi oraz relacji partnerskiej?

W każdym z tych obszarów widzę same pozytywy, które procentują do tej pory.

Do pracy wróciłem pełen chęci do wykonywania obowiązków. Po ponad 8 miesiącach urlopu pojawiłem się tam z zupełnie innym nastawieniem. Pracowało mi się świetnie. I tak jest nadal! Urlop rodzicielski był dla mnie odpoczynkiem. Oderwaniem się od rutyny. To dobre podejście dla zdrowia psychicznego pracownika. 

Jeśli chodzi o moje relacje z Leą oraz starszymi dziećmi, to przyznam, że podczas urlopu poznałem siebie lepiej z nowej perspektywy. Pomogła mi praktyka uważności. 

Na polu związku małżeńskiego też samo dobro. Ewa pracowała. Wiedziałem, jaki ciężar na siebie biorę. Nigdy nie usłyszałem od żony, że jestem mało męski z uwagi na „siedzenie w domu z dzieckiem”. Ten układ dobrze wpłynął na kształt naszego związku i na naszą rodzinę.

Rafale,  bardzo dziękujemy Ci za rozmowę. 

Jest ona specjalnym odcinkiem podcastu z serii „Wspólne dzieci – wspólne obowiązki”, z okazji Dnia Ojca oraz wydania przewodnika dla Ojców Facet na 100 Pro, zachęcamy do pobrania TU.

Dodaj komentarz

This will close in 0 seconds