Czego tak naprawdę chcemy?
Dzisiejszy świat, pędzący z niebywałą prędkością do przodu, nie sprzyja refleksji. A życie bez refleksji może nas zaskakująco szybko zaprowadzić w ślepy zaułek, z którego trudno znaleźć wyjście. Aby świadomie dokonywać życiowych wyborów i czerpać satysfakcję z tego co robimy, zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym, musimy się czasem zatrzymać. Zweryfikować czy to co robimy i jak to robimy jest w zgodzie z nami i naszymi potrzebami. Z praktyki coacha mogę powiedzieć, że zaskakująco często robimy pewne rzeczy, bo nam się wydaje, że tak musimy. Ale czy na pewno musimy? Czasem trudno samemu odpowiedzieć sobie na to pytanie. Z pomocą mogą przyjść sesje coachingowe. To sztuka zadawania pytań, które wytrącają nas z codziennych, często ograniczających schematów.
Pierwszy raz z coachingiem zetknęłam się kilka lat temu i od razu zafascynowała mnie ta metoda pracy nad sobą. Coaching jest nastawiony na szukanie rozwiązania. W przeciwieństwie np. do psychoterapii nie zakłada potrzeby rozliczenia się ze swoją przeszłością. Z tego powodu nie jest to metoda dla wszystkich. Jeśli jednak mamy poczucie, że chcemy się rozwijać, a coś nas zatrzymuje; stoimy w miejscu, bo jesteśmy więźniem pewnych przekonań; mamy cel i nie wiemy jak go osiągnąć, to coaching może nam pomóc.
Wszyscy jesteśmy gamą przekonań na temat siebie i rzeczywistości. Te mogą wzmacniać w nas wiarę, że możemy wszystko lub ograniczać nas w działaniu. Często jesteśmy tak mocno przywiązani do pewnych myśli, że naprawdę nie widzimy szansy na zmianę czy robienie pewnych rzeczy inaczej. Coaching pozwala zmienić optykę, wytrąca nas z przekonań, które blokują rozwój. Coach nie radzi, nie mówi co mamy robić. Coach zadaje pytania, które pomagają przyjąć inną perspektywę.
Młoda kobieta przychodzi na sesję i mówi, że nikt jej nie zauważa w pracy. Coach pyta skąd to wie? Ona mówi, że po prostu wie. Coach dopytuje jak się to przejawia, jakie sytuacje i jakie zachowania innych o tym świadczą. Zachęca do zderzenia tego przekonania z rzeczywistością, do weryfikowania tego przekonania. Od tego zaczyna się proces zmiany.
Niektórzy kojarzą coaching z powtarzaniem sobie „jesteś zwycięzcą”, a to zupełnie nie to. Coaching to pytania, które mają za zadanie skłonić nas do refleksji i zweryfikowania naszych przekonań w zderzeniu z rzeczywistością. Każdy sam decyduje na ile chce się rozwinąć.
Często zdarza mi się pracować z mamami powracającymi do pracy po urodzeniu dziecka. Chcą np. wzmocnić swoją pewność siebie. Ale co to znaczy być bardziej pewnym siebie? Po czym poznasz, że jesteś pewna siebie? Rozmieniamy temat na drobne – CHODZI O TO, ŻE NIE JESTEM WYSTARCZAJĄCO DOBRA; INNI SĄ LEPSI ODE MNIE. Po czym to poznajesz? JA MAM DZIECI. MUSZĘ JE ZAPROWADZAĆ I ODBIERAĆ Z PRZEDSZKOLA; MUSZĘ BRAĆ ZWOLNIENIA LEKARSKIE KIEDY CHORUJĄ. Musisz czy chcesz? MUSZĘ – TO JEST MÓJ OBOWIĄZEK. A kto o tym decyduje? Skąd to wiesz? MOJA MAMA, MOJA BABCIA MI POWTARZAJĄ, ŻE ONE W MOIM WIEKU…. ACHA!…
W trakcie takich sesji coachingowych, po serii pytań, często dochodzimy do wniosku, że nasze przekonania wcale nie są nasze, a inni nam je narzucili, odkrywamy czego tak naprawdę chcemy. Wiele mam pielęgnuje przekonanie, że dzieci je ograniczają, że MUSZĄ rezygnować ze swoich ambicji, bo MUSZĄ zająć się dziećmi. Warto sobie zadać pytanie CZEGO TAK NAPRWDĘ CHCEMY. Może to jest etap, w którym wcale nie chcemy wrócić do pracy. A może dojdziemy do wniosku, że dzieci są wspólne, czyli odpowiadają za nie mama i tata, więc opieka nad dziećmi to także sprawa naszego partnera. I to, i to jest ok. Ważne, aby decyzja wynikała z tego czego tak naprawdę chcemy, a nie tego co musimy. To nie jest łatwe zadanie, aby uwolnić się od pewnych przekonań czy wyłączyć to krytyczne myślenie. Ale jest to warunek konieczny, aby zaszła zmiana.
Innym obszarem do pracy jest dobór słów i wykształcenie w sobie umiejętności mówienia o pewnych rzeczach inaczej. Mamy skłonność do nadużywania słowa MUSZĘ – „muszę pracować, żeby spłacić kredyt”. Przymus z natury rzeczy jest mało motywujący. Zamieńmy MUSZĘ na CHCĘ lub POTRZEBUJĘ– „chcę pracować, bo dzięki temu spłacę kredyt”. Słowo „chcę” oznacza, że tak wybieram, bo to jest dla mnie lepsze rozwiązanie. Lubimy mieć wybór – nastawmy się na to czego chcemy, a nie musimy.
Kolejne nadużywane stwierdzenie – „to jest trudne”. Trudne, czyli prawie niemożliwe. Zamieńmy je na „wymagające”, czyli możliwe przy odrobinie wysiłku. Wprowadźmy tę zmianę, a poczujemy się dużo lepiej, odczujemy to na poziomie naszego ciała.
Przyjrzyjmy się temu jak funkcjonujemy, jak nazywamy to co dzieje się wokół nas. Zmiana nawyków, przekonań nie jest łatwa – wymaga czasu, zaangażowania i konsekwencji. Nasz mózg nie lubi zmiany. Było to dobrze widoczne podczas lockdownu. Zostaliśmy zamknięci w domach. Pracujący rodzice musieli znaleźć czas na zajmowanie się w czasie pracy dziećmi. Ta sytuacja wymagała szybkiej zmiany całego systemu naszych zachowań. Wszystko wkoło się zmieniło, ale większość z nas chciała, aby było tak jak wcześniej. Dopadła nas frustracja. Dopiero zaakceptowanie faktu, że jest inaczej i należy sobie inaczej zaplanować działania, przynosiło ulgę i wyzwoliło nas ze stanu walki z rzeczywistością.
Czasem sami potrafimy zidentyfikować to co nas stopuje w rozwoju, czasem przyda się pomoc. Praca coachingowa obejmuje od 6 do 10 sesji. To jest czas, w którym możemy dotrzeć do ograniczających nas przekonań i nawyków, przeformułować sobie w głowach pewne schematy działania.
Dodam, że tu nie chodzi o wychodzenie ze strefy komfortu. Nie o to chodzi w coachingu. Fajnie o tym mówiła Marta Niedźwiecka w swoim podcaście „O zmierzchu”. Podkreślała, że to ważne, aby właśnie mieć swoją własną strefę komfortu i aby w niej często przebywać. To jest miejsce, w którym jesteśmy sobą, czujemy się bezpiecznie, jesteśmy blisko swoich potrzeb. Zatem dbajmy o naszą strefę komfortu. Budujmy ją na tym, co jest da nas ważne i czego naprawdę chcemy, a nie na obcych przekonaniach, którymi nasiąknęliśmy w toku naszego życia. Bądźmy refleksyjni i uważni.