Do przedszkola chcę iść z tatą!
Tekst o ważnej roli ojca w adaptacji do placówki.
Rozpoczął się wrzesień, a wraz z nim adaptacje i powroty do placówek po wakacyjnej przerwie. W rozmowach z rodzicami często słyszę od mam, jak trudny jest powrót do pracy po urlopie rodzicielskim i równoległe oddanie malucha do żłobka, zwłaszcza kiedy dziecko płacze przy rozstaniu. W większości przypadków w adaptacji dziecku towarzyszy tylko mama. Tak wcale nie musi być i można to zorganizować inaczej, nawet jeśli tata od dawna pracuje na cały etat.
Wspólna sprawa
Ważne jest, by decyzja o posłaniu dziecka do placówki była podjęta wspólnie. Nie jest i nie powinno być to zadanie tylko dla jednego rodzica. Dla partnera może to być wręcz okazja do zadbania o swoją rodzinę — wybór żłobka, weryfikację kwestii istotnych dla dobra dziecka, dopełnienie formalności. Szczególnie jeśli tylko na tyle ma czas, ze względu na pracę. Aktywne uczestnictwo ojca w tym procesie jest bezcenne dla każdej ze stron. Mama dostaje wsparcie od partnera w czasie ogromnych zmian i stresu im towarzyszących. Dziecko nie musi przeżywać zmiany opieki i „oderwania” od mamy równolegle. Tata ma przestrzeń na odegranie znaczącej roli w procesie adaptacji. W Polsce najczęściej dzieckiem przez pierwsze 12 miesięcy opiekuje się mama, a tata wraca do pracy po krótkim urlopie. Wie już, jak to jest wychodzić z domu i pozostawiać dziecko. Warto więc rozmawiać w domu i dzielić się tym, co czujemy, oddając rano malucha pod opiekę, jak reaguje na Panie, co pomaga a czego warto przez najbliższy czas unikać – dla dobra sprawy. Tak samo w relacji z dzieckiem. Rozmowy z tatą o tym, że mama odprowadza do przedszkola i dziecko zostaje bez niej, o tym, że tata też wtedy idzie do pracy, gdzie jest i co robi, dadzą okazję do przeżywania tego czasu z osobą równie bliską, ale nie będącą bezpośrednim uczestnikiem tej trudnej sytuacji.
Ważne perspektywy
Zachęcam tatę każdego dziecka, by towarzyszył mu, chociaż w jednym z pierwszych dni adaptacji, kiedy rodzic może jeszcze przebywać w sali (piszę to, licząc że mimo pandemii, placówki decydują się na adaptację z rodzicem). Paradoksalnie jest to wtedy “dzień dla taty”: może zobaczyć jak wygląda sala, w której jego maluch będzie spędzał większość dnia, poznać opiekunki, porozmawiać z nimi. Ja jako pedagog chętnie dopytuję o zwyczaje i inne informacje dotyczące dziecka. Zyskuję wtedy kolejną perspektywę. Ojcowie zwracają uwagę na inne cechy dziecka, niż mama. Czasem na to samo pytanie odpowiedzą inaczej, albo doradzą jak uspokoić dziecko, które przeżywa, że jest bez mamy (bo musieli sobie radzić, kiedy partnerka wyszła, a akurat dziecko było w okresie silnego lęku separacyjnego). Jest mi o wiele łatwiej pomóc maluchowi w pierwszych dniach bez rodziców, kiedy znam różne strategie stosowane w domu. Kiedy zarówno tata jak i mama dają dziecku taką samą informację, że “chcemy, żebyś był w przedszkolu, wiemy, że to dobre miejsce dla ciebie, możesz się tu bawić, kiedy my pracujemy” zwiększa to jego poczucie bezpieczeństwa i ułatwia mu się zaadaptować. Łatwiej jest też rozmawiać o tym, co się działo rano, kiedy oboje byli w placówce i widzieli, jak ich dziecko zachowuje się w stosunku do opiekunek czy innych dzieci. A może z jednym z nich jest o wiele łatwiej i warto, żeby np.tata zajął się przyprowadzaniem i odbieraniem, kiedy separacja od mamy w nowym miejscu przerasta dziecko…
Tata ekspert od pożegnania
W rodzinach, w których tata pracował już od pierwszych miesięcy życia dziecka i żegnał się z nim, wychodząc z domu, została wykonana ogromna praca w temacie separacji i pożegnania. To bardzo cenne. Warto skorzystać z tych doświadczeń, bo pierwsze dni samodzielnego pobytu malucha w żłobku czy przedszkolu są podobnym wydarzeniem. Zachęcam do wymiany spostrzeżeń pomiędzy rodzicami. Jeśli mama bardzo przeżywa poranne przyprowadzanie do przedszkola partner, dzieląc się swoimi przeżyciami związanymi z opuszczaniem dziecka, może pomóc oswoić jej się z sytuacją. Bywa, że emocje są bardzo silne, albo dziecko wchodzi w okres lęku separacyjnego z matką. Proponujemy wtedy, żeby tata przyprowadził dziecko rano po drodze do pracy. W większości przypadków zmniejsza to napięcie, bo sytuacja jest bardziej typowa (w końcu tata rozstaje się z dzieckiem i idzie do pracy już od dawna).
Pozwólcie mi być tatą
Wydaje mi się, że najtrudniejsze może być zawalczenie o możliwość realizowania się w tych zadaniach. Powody mogą być różne- od pracy zawodowej, która ogranicza mocno czas i tym samym możliwości na uczestnictwo w adaptacji, przez własne niskie poczucie wiedzy i kompetencji rodzicielskiej, na niedopuszczaniu do wychowywania przez partnerkę kończąc. Na szczęście mężczyźni coraz bardziej angażują się w rodzicielstwo. Nie dziwi już urlop rodzicielski taty, wizyty na placach zabaw, czy właśnie uczestniczenie w adaptacji do placówki. Przed nami jako społeczeństwem jeszcze trochę pracy, by zaufać męskiemu instynktowi rodzicielskiemu i pozwolić mężczyznom po prostu być ojcami. Ważne, aby tata mówił o swoich obserwacjach, uczuciach i potrzebach. Są one tak samo ważne jak te płynące od mamy i tak samo cenne dla pedagogów, którzy pracują z ich dziećmi. Nie chodzi o to, żeby mężczyźni brali na siebie cały ciężar emocjonalny związany z płaczem dziecka przy porannym rozstaniu, czy powrotem partnerki do pracy, ale o to, żeby w nim uczestniczyli w podobnym stopniu. Ile rodzin, tyle modeli rodzicielstwa i od tego zależy sposób, w jaki rodzice będą wspierać malucha i siebie wzajemnie podczas adaptacji. Najważniejsze to pamiętać o tym, że jesteście w tym razem, każde ze swoimi uczuciami i emocjami, z których warto korzystać i o które warto dbać.