Tata na pełen etat
No i stało się. Jestem na urlopie rodzicielskim. Chociaż co to za urlop jak prezesa trzeba na rękach nosić. Mój nowy szef ma na imię Kazik i ma dziewięć miesięcy. To nasze trzecie dziecko. Kiedy się dowiedzieliśmy o tej ciąży, nie da się ukryć było w nas sporo zaskoczenia i niepewności. Przecież żona nie tak dawno wróciła do pracy. Chciała teraz pracować, działać aktywnie, a tymczasem kiedy ledwo się rozpędziła, kolejna ciąża. Choć ciążę przechodziła w miarę łagodnie to przy wieku z czwórką z przodu, różnie bywa. Znałem potrzeby żony związane z pracą i byciem aktywną, więc zaproponowałem właściwie od razu, że ona będzie się zajmowała dzieckiem do pół roku a potem ja. Na początku potraktowała to jako żart, ciekawostkę, chęć poprawienia jej humoru. Z biegiem, czasu kiedy wciąż o tym mówiłem, zaczęła się zastanawiać czy zostawić pół rocznego szkraba z tatą.
Bo przecież tata: nie nakarmi mlekiem, nie przytuli do piersi, nie ugotuje tak dobrze jak mama, nie posprząta domu itd. Ale tata też jest rodzicem i może kochać równie mocno jak mama. Miłość nie jest zarezerwowana tylko dla mam. W opiece nad dzieckiem najważniejsza jest chęć. Skoro ja bardzo chciałem i powtarzałem to dość często, to powoli wchodziło to w naszą rzeczywistość.
Ale są jeszcze ludzie dookoła, rodzina, znajomi, osoby w pracy. „ To przecież mamy są z dziećmi w domu a nie ojcowie”, „Urlop może i weźmie, ale na powrót do roboty nie ma co liczyć”, „Ale co mały będzie jadł?”. To tylko przykłady wielu reakcji jakie słyszeliśmy.
Kazik urodził się w domu z położną, która była z nami już trzeci raz. Wspaniałe przeżycie, opiszę to w którymś z kolejnych felietonów. Mijał czas i zbliżał się okres półroczny po którym to ja miałem przejąć opiekę, ale jak to bywa w życiu, plany planami a rzeczywistość, rzeczywistością. Po części z powodów biurokratycznych ( nie znałem jeszcze wtedy fundacji Share the Care), po części z tego, że żona chciała jeszcze pobyć trochę z Kaziczkiem, po części z mojego strachu jak to będzie, opóźniliśmy rozpoczęcie tego okresu o dwa miesiące.
W międzyczasie przygotowaliśmy nasze firmy. Moją na to, że ja na pewno będę korzystał w urlopu rodzicielskiego oraz żony – żeby było dla niej miejsce kiedy wróci. Mam w sobie dużo wdzięczności dla moich przełożonych, że wspierali mnie w tej decyzji i w żadnym momencie nie negowali moich praw do urlopu oraz znaleźli mi zastępcę. Pomogło na pewno to, że pracuję w międzynarodowej korporacji. Jeden z moich szefów ma w Szwecji kolegę, który był również pół roku na rodzicielskim i było to dla niego coś normalnego. Moja kolejna szefowa jest Amerykanką i bardzo lubi dzieci. Kiedy usłyszała, że idę na rodzicielski bardzo się ucieszyła i również mnie wspierała, choć mówiła przy moim odejściu, że ciężko będzie mnie zastąpić bo bardzo dobrze wykonuje moje obowiązki. W sumie najmniej przyjemne reakcje spotkały mnie ze strony osób starszych, w tym rodziców. Mama powiedziała wprost „Synku, bardzo jestem z Ciebie dumna. Tylko, żebyś nie zniewieściał”.