Niewidzialna robota
Przez większość́ swojego dorosłego życia oglądałam MNÓSTWO filmów. Codziennie jeden film a czasem nawet dwa. O okresach oglądania sezonów seriali longiem nie wspomnę̨. I niby człowiek wie, że film to fikcja, że prawdziwe życie wygląda inaczej i że prawda ekranu jest zwykle mocno przekrzywiona, ale do podświadomości trafia jednak, i gdzieś́ się̨ zasadza, ta zmontowana codzienność́.
Niedawno doznałam mini objawienia i postanowiłam się̨ nim podzielić́. Oglądaliśmy francuski serial. Jest w nim para z małym dzieckiem – mniej więcej w wieku mojej Gai, czyli roczek. Każdy kto został rodzicem, już̇ inaczej ogląda WSZYSTKO, a na pewno inaczej patrzy na sceny, w których pojawiają̨ się̨ dzieci. Szybko wyłapujemy momenty totalnego przekłamania rzeczywistości. I tak oto mnie olśniło! Przecież JA, podświadomie myślałam, że bycie rodzicem wygląda właśnie tak jak na filmie: biorę̨ dziecko, coś tam nucę̨, odkładam do łóżeczka, do którego ono dobrowolnie daje się̨ odłożyć́. Mówię magiczne szepczące „Kocham Cię̨, dobranoc”, wychodzę̨, zamykam drzwi i idę̨ żyć́ swoim życiem. Niemowlę̨ oczywiście od razu zasypia a mama ma czas na relaks…W kolejnej scenie mama budzi dziecko a potem zaraz jest na ulicy i pędzi do pracy. Podświadomość́ rejestruje: bierze dziecko rano, potem „buzi, buzi” i już dzidzia jest w żłobku a mama może podbijać świat. Nie ma tu czynności, które ZABIERAJĄ czas. Nie słychać płaczu, nie widać wicia się dziecka przy ubieraniu, zawracania do domu po zapomniany plecak z przekąską…tego nie widać…
I zrozumiałam, czemu czasem tak męczą „zwykłe” czynności i codzienne zadania. Dlaczego trzeba zrobić tyle tych rzeczy? Jak to? Powinnam przecież̇ sekundy po obudzeniu, siedzieć́ wyszykowana i bez przeszkód karmić córeczkę przed wyjściem. Gdzie jest montażysta?!?
Słuchałam odcinka podcastu Justyny Szyc-Nagłowskiej „Matka też człowiek”, w którym Bożena Kowalkowska, autorka książki „Odzyskać czas” tak fajnie nazwała te wszystkie codzienne „męczące” zadania, że to jest taka „niewidzialna robota”. DOKŁADNIE wtedy poczułam, że ta NIEWIDZIALNA robota, to są właśnie sceny wycięte z filmu i że chcąc nie chcąc, gdzieś się taka wersja życia ukorzeniła bezwiednie w mózgu. Dotarło do mnie, że aby uniknąć rozczarowań, trzeba jak najszybciej przejść w tryb wersji reżyserskiej PRZED montażem.