Książki dla ojców? To białe kruki

książki dla ojców

Książki dla ojców? To białe kruki

Czy mama wie lepiej?

Sporo badań naukowych (nie tylko z Polski) pokazuje, że ojcowie, w porównaniu do matek, mają przeciętnie niższy poziom wiedzy dot. tego, jak rozwija się dziecko i, w jaki sposób je wspierać. Co więcej, charakteryzują się też zazwyczaj niższym poziomem kompetencji rodzicielskich (np. dot. czynności opiekuńczo-pielęgnacyjnych, nawiązywania relacji z dzieckiem, czy też rozpoznawania jego potrzeb i odpowiadania na nie). Te dane bywają wykorzystywane przez niektórych, aby „udowodnić”, że to kobiety są predystynowane przez biologię do bycia „lepszymi rodzicami”, w związku, z czym to one powinny zajmować się dziećmi. Nie jest to prawda. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mogą być dobrymi, czułymi, świadomymi i zaangażowanymi rodzicami. Potrzebują się do tego jednak przygotować. Bo nikt z nas z tą wiedzą się nie rodzi. 

I tutaj pojawia się często problem, gdyż dysponujemy sporą liczbą danych z wielu krajów, które pokazują, iż te różnice są mocno powiązane z dostępem do edukacji i różnych źródeł wiedzy w okołorodzicielskich tematach. A w tej kwestii sytuacja mężczyzn jest znacznie gorsza niż kobiet, gdyż większość zajęć, warsztatów, spotkań, materiałów internetowych, czy też książek nt. ciąży, porodu i rodzicielstwa prowadzona i/lub tworzona jest z kobiecej perspektywy i z myślą o kobietach. To, że ta oferta dla mam jest szeroka to bardzo dobrze, bo z pewnością pomaga ona zdobyć wiedzę i kompetencje użyteczne w macierzyństwie. Ale należy zatrzymać się nad tym, iż mężczyźni mają bardzo ograniczone możliwości w kwestii zdobycia potrzebnej im wiedzy. 

Rodzicielstwo jest dla matek (przynajmniej zdaniem wydawnictw i autorów książek)

Jeśli chodzi o książki dot. ojcostwa, to ich liczba jest bardzo znikoma. W wielu wiodących wydawnictwach parentingowych można znaleźć po co najmniej kilka pozycji adresowanych do mam. Książki te opisują kobiecą perspektywę na rodzicielstwo, doświadczenia młodych matek oraz ich potrzeby. Liczba poradników dla matek jest ogromna (co, swoją drogą, nierzadko jest dla kobiet przytłaczające…). Próżno jednak szukać analogicznych książek, które szczegółowo opisywałyby początki rodzicielstwa z męskiej perspektywy i były nakierowane na to, aby pokazywać, w jaki sposób mężczyzna może wspierać rozwój swojego dziecka od pierwszych dni jego życia. Podobnie wygląda sprawa z treściami internetowymi – przeważająca część contentu parentingowego to treści adresowane do mam. 

Z jednej strony, to zrozumiałe, gdyż to kobiety są bardziej aktywne w mediach społecznościowych i chętniej szukają tam treści dot. rodzicielstwa niż mężczyźni. Podobnie z czytaniem książek nt. rodzicielstwa. Z tej perspektywy strategia wydawnictw oraz twórców_czyń internetowych wydaje się racjonalna, bo polega na tworzeniu treści, na które jest popyt i nie „marnowaniu” sił na tworzenie czegoś, co pewnie cieszyłoby się mniejszym zainteresowaniem (treści dla ojców). Z drugiej jednak strony, trudno spodziewać się, by mężczyźni śledzili konta i treści poświęcone macierzyństwu, gdzie wszystko jest opisywane z kobiecej perspektywy, a osoby prowadzące te profile wyraźnie zwracają się do kobiet („Drogie Mamy, dziś napiszę Wam o…”, „Co byście zrobiły jako mamy w tej sytuacji?”, „A może Ty też tego doświadczyłaś, będąc mamą…?”). Podobnie z książkami, nie powinien dziwić brak zainteresowania ojców nimi, gdy na okładkach widać zazwyczaj dziecko z mamą, a w samej publikacji są bezpośrednie zwroty do żeńskiej adresatki. To samo dotyczy wielu innych spraw związanych z rodzicielstwem (np. reklam produktów do pielęgnacji niemowląt, leków oraz sprzętów dla dzieci). 

Pokazuje to, że potrzebujemy zmiany społecznej oraz zdecydowanie większego nakładu sił na rzecz edukacji przyszłych i obecnych ojców. Oraz pokazywania im, że rodzicielstwo to także męska (a nie wyłącznie kobieca) sprawa. Można by to porównać do realizowanych od lat (ze sporym powodzeniem) akcji zachęcającym kobiety do studiowania i pracowania w obszarze nauk ścisłych, inżynierii i technologii. Podobne działania są potrzebne, aby zachęcać i wspierać mężczyzn do bycia bardziej świadomymi i obecnymi ojcami. Jednak, równolegle z zachętą musi iść wsparcie.

Ojcowie też chcą się dowiedzieć (ale nie mają skąd)

Opublikowany w 2022 roku raport Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę „Tata – 2022” pokazuje, że zainteresowanie mężczyzn treściami dot. rodzicielstwa wzrasta w ostatnich latach. Niestety, często zderzają się oni ze ścianą w postaci bardzo ograniczonej oferty dla nich. W efekcie, nierzadko rezygnują z poszukiwań i dociekań. Trudno się dziwić, skoro z wielu stron otrzymują (mniej lub bardziej bezpośrednio) komunikat „to nie jest Twoja sprawa”. 

Problem ten dostrzega coraz większa liczba specjalistów i fundacji, którzy starają się tworzyć jakąś ofertę dla ojców. Wśród nich znajduje się także Fundacja Share the Care, która prowadzi liczne działania wspierające ojców – spotkania dyskusyjne, webinary, grupy wsparciowo-rozwojowe. W ostatnim czasie dr Kamil Janowicz, członek Rady Programowej Fundacji, stworzył z myślą o ojcach małych dzieci e-booka „#TataWspiera”, a Fundacja objęła go swoim patronatem. E-book to syntetyczne kompendium najważniejszych kwestii dot. wspierania rozwoju małego dziecka oraz mnóstwo praktycznych wskazówek dla ojców. Warto też w tym kontekście wspomnieć broszurę Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę pt. „Więź ojca z dzieckiem – dlaczego jest ważna i jak ją budować?”. Pokazuje ona, jak ważne jest zaangażowanie taty od pierwszych dni życia dziecka.

Jak widać, pojawiają się jaskółki zmiany na lepsze w kwestii publikacji dedykowanych ojcom, choć wciąż jest wiele do zrobienia w tej kwestii. Działania w tym obszarze leżą w interesie społecznym, gdyż na dobrej edukacji i przygotowaniu mężczyzn do ojcostwa korzystają wszyscy.

Przeczytaj też E-book dla ojcow „#TataWspiera”

This will close in 0 seconds